Witam,
Wreszcie zrobiło się ciepło, więc czas na odgrzybianie klimatyzacji. Zrobiłem kilka zdjęć koledze i pomyślałem, że warto opisać co i jak, bo wciąż wiele osób boi się tej czynności i woli oddać auto do mechanika. Ja polecam wykonać to samemu, gdyż mamy wtedy pewność, że wszystko jest zrobione jak należy oraz, że my jak i pasażerowie oddychamy świeżym i wolnym od zanieczyszczeń powietrzem.
Klucze + Wurth klimatyzacja + filtr FP 3054
Do całej akcji będzie nam potrzebny:
- środek Wurth „Preparat do czyszczenia klimatyzacji”. Lubię go za to, że nie bawimy się w żadne mgiełki i spraye, tylko zwyczajnie lejemy chemię na parownik, zmywając i odkażając siedlisko bakterii. Poza tym ciśnienie preparatu jest tak duże, że można powiedzieć, że wręcz „mechanicznie” usuwamy zanieczyszczenia.
- Żeby dobrze odgrzybić klimatyzację musimy mieć dostęp do parownika, a do tego potrzebny jest demontaż filtra kabinowego – jest to idealny moment na jego wymianę. Większość moich znajomych nawet nie wie, że go ma i zdarzają się kwiatki że od zakupu auta filtr nie był wymieniany ani razu!
- Niezbędne będą też klucze, nasadkowy 5.5(ach ten Opel…) i Torx, bodaj T25, ale pewności nie mam 😛
- ja używam jeszcze rękawiczek, by nie mieć kontaktu z chemią i ręcznika papierowego, by wytrzeć jej pozostałości.
Demontaż schowka i obudowy filtra kabinowego
Odkręcamy 4ry śruby TORX trzymające schowek:
Następnie łapiemy za klapę schowka i spokojnie, acz zdecydowanie „wyciągamy” schowek do siebie.
Po wyjęciu pamiętamy od odłączeniu przewodu do lampki:
Teraz czas na obudowę filtra kabinowego. Na początku odkręcamy 3 śrubki 5.5:
Poza śrubkami, na obudowie są jeszcze trzy zatrzaski. Musimy się nieźle nagimnastykować, by je zwolnić. Uważajcie, gdyż ja za pierwszym razem już jeden załatwiłem 😛 Poniżej zdjęcia jak one wyglądają i jak są rozmieszczone:
Gdy zdejmiemy obudowę naszym oczom ukaże się filtr kabinowy:
Łapiemy za niego i delikatnie wyciągamy – skręcając przy tym wystającą krawędź w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara – tak jak na zdjęciu w sekcji (Wkładanie filtra kabinowego kilka linijek niżej). Jeśli dawno tam nie zaglądaliśmy w tym miejscu będzie pewnie dużo liści, gałązek i innych, różnych rzeczy – oczywiście wszystko dokładnie czyścimy. W tym miejscu zaznaczę, ze za pierwszym razem dla wygody warto odkręcić obudowę wentylatora klimatyzacji, widoczny z prawej strony zdjęcia. Ułatwi nam to manewrowanie – szczególnie przy wkładaniu filtra. Ja już dokładnie wiem co i jak wciskać , więc nie mam potrzeby jego demontażu.
Odgrzybianie klimatyzacji – wurth
Gdy mamy już wyjęty filtr polecam wsadzić do środka rękę i wybadać gdzie i jak daleko sięga parownik – poczujecie pod palcami „chłodniczkę”. Dzięki temu będziecie wiedzieli jak wielki jest parownik i jak daleko trzeba „dopsikać” środkiem. Zakładamy rękawiczki i łapiemy za czerwoną końcówkę sondy.
wkładamy rękę w otwór i „sterując” dyszą dokładnie opryskujemy parownik. 2-3 sesje po 5-6 sekund powinny zrobić robotę. Zalecam około 1 minutowe odstępy między sesjami. Teraz przymykamy obudowę filtra kabinowego i ustawiamy nawiew na bieg 2 i na wszystkie wyloty:
wszystko to po to, by cześć środka „rozwiać” po kanałach. Należy uważać i nie wdychać oparów, bo są mocno gryzące. Po około 2-3 minutach wyłączamy nawiew, zdejmujemy osłonę filtra i dokładnie wycieramy ręcznikiem ewentualne pozostałości po preparacie w kieszeni parownika. Teraz zostawiamy wszystko do wywietrzenia – około 15-20 minut.
Wkładanie filtra kabinowego
Najtrudniejsza część więc poświęciłem jej oddzielny akapit.
1. Przyjrzyjcie się dokładnie filtrowi i zwróćcie uwagę na strzałkę przepływy powietrza (AIR FLOW) i nacięcia na ramce:
Teraz zdecydowanie „łamiemy” filtr w miejscu nacięć, trochę bardziej niż na zdjęciu.
2. celujemy filtrem w kieszeń parownika i DELIKATNIE go wsuwamy:
i teraz najtrudniejsza część. Musimy zdecydowanie, ale nie za mocno wsuwać filtr do wnęki. Jednak po 3-4 cm wsuwania filtr się zablokuje i nie będzie chciał iść dalej. Teraz patent! Nie pchamy go na siłę, tylko wsuwamy dłoń „za filtr” czyli od strony silnika i popychając jego lewą-górną krawędź w stronę kabiny, wsuwamy go dalej. Ten ruch musimy sobie wyćwiczyć, by nie „zcharmonijkować” filtra. Spokojnie, bez nerwów – dacie radę 😀
Teraz montujemy wszystko w odwrotnej kolejności. Zalecam zrobić to wieczorem i zostawić auto nieużywane na całą noc, by cały „zapaszek” chemii sobie wywietrzał.
MANN węglowy CUK3054 vs MANN Frecious Plus FP3054
Na koniec jeszcze słów kilka o filtrach. Kiedyś używałem węglowego Filtrona – myślałem: dobre bo polskie. Ale jednego razu podkusiło mnie i w jakieś internetowej promocji kupiłem węglowy filtr Mann CUK3054. Był ze 20pln droższy niż Filtron… ALE… Przy wymianie miałem możliwość wziąć jednocześnie do ręki oba – stary Filtron i nowy Mann. różnica była ogromna. Mann był zdecydowanie cięższy (więcej aktywnego węgla) i jakość wykonania była nieporównywalnie lepsza. Moim zdaniem warto dopłacić.
Teraz różnica między standardowym węglowym CUK3054 (szary), a wynalazkiem dla alergików Frecious plus FP3054 (żółty). W sklepie mieli jakąś akcje promocyjną MANNa i ten wynalazek kupiłem w cenie CUK3054, więc nie było co się zastanawiać, tylko brać.
Moja Opinia o Mann Frecious Plus?
Przy użyciu wagi w rękach stwierdzam, ze ważą tyle samo – więc zakładam, ze węgla jest tyle samo w obu. Wymiary i jakość wykonania mają dokładnie identyczne. Frecious Plus wyróżnia się tym, ze ma powłokę która aktywnie powinna zatrzymywać 99% alergenów. Bardzo byłem ciekawy czy to działa. Na tym FP3054 zrobiłem już około 4000 km i muszę stwierdzić, że chyba Frecious plus działa – w sensie po długiej trasie czuje się lepiej. Tylko czy warto dopłacać te 30-40pln? Pewności nie mam 🙂
pozdrawiam,
Kamil
Dzięki za artykuł!
muszę tylko zamówić wspomniane klucze i spróbuję sam się tym zająć.
Mam nadzieję, że w Corsie nie będzie dużo różnic 😛
Cześć jaka jest różnica pomiędzy tym czyszczeniem klimy a wcześniejszym przez odpływ. Która metoda lepsza?
Hej, Zdecydowanie polecam wersję z psikaniem na parownik.
W astrze F nie ma łatwego dostępu do parownika, więc trzeba kombinować poprzez odpływ skroplin. Natomiast w Astrze G i H, dostęp do parownika jest rewelacyjny. Psikając bezpośrednio na parownik po pierwsze go dokładnie czyścimy (przez odpływ nie ma takiej możliwościowi) a po drugie po popsikaniu parownika preparat i tak spłynie na tackę a potem dalej do dopływu – czyszcząc cały układ.
Zdecydowanie lepszym produktem jak dla mnie jest Bizol C30 dysza jest wielokierunkowa i jest w postaci piany…w astrze h raczej lepiej się sprawdzi bo kompletnie nie widać pryskanej przestrzeni i strasznie tam ciasno (trzeba mieć naprawdę chude łapki by gdzieś dalej sięgnąć)…